Sesja ślubna nad jeziorem
Ciężko pisać o sesji w plenerze w Alpach skąpanych w majowym słońcu kiedy za oknem solidne 7 na minusie. Choć na wspomnienie o tej, notabene dość spontanicznej, ucieczce nad Gosausee robi mi się jakoś cieplej na sercu. Z Marcelą i Kamilem poznaliśmy się bliżej na ich ślubie a właściwie nawet jeszcze trochę wcześniej… Komunikat odnośnie sesji plenerowej był jasny i klarowny – jeśli plener w strojach ze ślubu to coś „out of the box”! Jak kraść to miliony, więc padł pomysł, żeby jechać gdzieś dalej. Co znaczy dalej? Pomyślałem pewnie maja na myśli Tatry albo Bieszczady. Oni jednak mierzyli znacznie dalej. Akceptowalna będzie np. sesja ślubna nad jeziorem w Alpach…
Ja uwielbiam podróżować. I na myśl o fotografowaniu w miejscach, w których jeszcze nie byłem a są naprawdę kawał drogi od domu, dostaję gęsiej skórki i uścisku w żołądku. Kolejny raz próba wsadzenia mnie w samolot zakończyła się sromotną porażką ale jakoś nie żałuję. Następnym razem pójdzie na pewno lepiej. A dla mnie i tak najpiękniejsze są te podróże, które zaczynają się od zamknięcia za sobą drzwi w samochodzie i których integralną częścią jest bieganie za winietami, kawa z termosu oraz festiwal dowcipów i kompromitujących anegdot.
Hej, przygodo!
Destynacja wybrana niemalże palcem na mapie. Dokładniej rzecz ujmując kursorem po mapach Google. Cel – kameralne jezioro i majestatyczne góry. Wyjątkowym w Gosausee jest to, że za jego południo-wschodnim krańcem spomiędzy wierzchołków wyrasta majestatyczne czoło lodowca. Widok dla sesji ślubnej nad jeziorem naprawdę idealny. Wynajęte na szybko auto, kanapki w plecaku i można ruszać. Ta podróż nie byłaby w połowie tak fantastyczna, gdyby nie mój przyjaciel Dominik Imielski, któremu również udało się namówić na wyjazd parę pozytywnych wariatów – Zuzę i Bartka. To jak wspaniałe rzeczy udało im się zrobić możecie zobaczyć na jego blogu pod wpisem „Plener ślubny za granicą„. Dwadzieścia-kilka zdjęć tylko w BW! Palce lizać!
I choć fotografowanie w pełnym słońcu w górach przez 3 godziny do najłatwiejszych nie należy, to nie żałuję ani minuty. Kolejne fotograficzne marzenie spełnione. Sesja ślubna nad jeziorem w Alpach. A jako, że apetyt rośnie w miarę jedzenia to wiedzcie, że już na nowe ślubne destynacje obieramy azymut. Bo takie sesje to nie tylko praca. To przede wszystkim przygoda i świetna zabawa a tego przedawkować po prostu nie sposób.
Krótko i treściwie. 26 klatek, wyjątkowo w kolorze. Enjoy!
Zachęcamy do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza.
Jeśli spodobały Wam się te zdjęcia, to możecie również zobaczyć nasz plener ślubny w Tatrach oraz w plener w Tatrach Słowackich
Ale super sesja. Pokazujecie niewiele zdjęć, ale wszystko jest w nich zawarte. Świetnie ułożona historia. Czuć przyjemny lekki niedosyt. Chce się oglądać dalej 🙂
Wiosna i zima w jednym kadrze, wspaniała para i świetne zdjęcia. Kreatywność na najwyższym poziomie. Pozdrawiam.
Świetna sesja 🙂 Gratulacje!
I to jest to! Cudowne zdjęcia ? Piękna pamiątka na całe życie! Świadome pary to jest skarb.
Spoglądam poruszony z lekkim uczuciem zazdrości. Brawo!
Nie mogę się napatrzeć 🙂
Oczywiście jak na złość musieliście to świetnie wyedytować ! A ja chcę więcej, chcę żeby ta sesja była przegadana bo jest świetna. Praca światłem, kadry, para – brawo !
Super sesja 🙂
Wyjątkowość tej sesji polega nie na tym że kolejna para pojechała w góry i zrobiła sobie bajkowe zdjęcia. Na tych zdjęciach czuć pomysł, jest wybitna kreatywność, są ludzie – którzy chcą okazywać sobie emocje. I jest odwaga do pokazania tego co jest najważniejsze w zdjęciach a nie ich stosu. To czyni ten plener wyjątkowym.
Wspaniała seria zdjęć. Mógłbym to oglądać non-stop!