Wesele w Chochołowym Dworze
Eleganckie wesele pod Krakowem
Szczerze powiedziawszy, oboje jesteśmy zawsze pełni obaw przed każdym ślubem. Tu nie ma miejsca na rutynę i zawsze trzeba dać z siebie 100%. O naszym zaangażowaniu i oczekiwaniach pisałem zresztą przy okazji kilku ostatnich publikacji. O R&J musicie wiedzieć jedynie, że są wspaniali. Ugościli nas jak swoich i mimo, iż nie było to małe kameralne przyjęcie to czuliśmy się tam jak w domu. Ogień rozpalali na parkiecie This Cover Band, którzy mam wrażenie poradziliby sobie nawet mając przy sobie harmonijkę i grzebień. Serio, chłopaki grają jak nie z tej ziemi!
Tu nadmienić pragnę, że Dorotka tego dnia fotografowała na śląsku a ze mną, dzielnie o każdy kadr walczył niezastąpiony Łukasz Cinal z Cinal Studio. Ponoć jak wpisać Fotografia Ślubna Bielsko to musi być w TOP tych rekordów 😉 Serdecznie go z tego miejsca pozdrawiam i jednocześnie nieśmiało sygnalizuję, że jestem gotowy na rewanż w kosza 1 on 1…
Idealne miejsce na wesele w małopolsce
Nie jest tajemnicą, że najczęściej fotografujemy właśnie tutaj, w małopolsce. To region, który pod kątem miejsc na wesele ma najprawdę wiele do zaoferowania, zarówno w przekroju jakościowym jak i ilościowym. Stodoła na wesele, rustykalny dworek, góralska karczma czy wytworny pałac. Wybór jest ogromny. To nie nasze pierwsze spotkanie z chochołowym, do którego, przyznać muszę, mamy swoisty sentyment. W sezonie letnim to tam właśnie często wpadamy na posiłki wracając z dzieciakami z Ojcowa czy już z dalszych, około-śląskich wojaży. Świetne jedzenie, zwłaszcza te pozycje z sezonowego menu.
A już wesele w chochołowym dworze? Jak dla mnie bajka! Elegancki hotel, z mocno góralskim sznytem i to rzut beretem od Krakowa. Ogromny, przestronny ogród z widokiem na dolinki podkrakowskie, popołudniową porą oblane ciepłym światłem zachodzącego za nimi słońca. I choć tego nie widać z punktu widzenia kierowcy pędzącego drogą krajową nr.94 to warto tam zajechać i zobaczyć co kryje się w ogrodzie na tyłach hotelu i restauracji.
Musicie też wiedzieć, że nie jest to pierwszy nasz wpis z tego miejsca. Mieliśmy zaszczyt fotografować tam imprezę Ani i Łukasza w 2017 roku. Super fajne, lekko rustykalne wesele w chochołowym dworze – znajdziecie go w zakładce „ślubne historie”. Aż cieżko uwierzyć jak ten czas ucieka…
Sesja w dniu ślubu? Czy dzień po?
Na ten temat napisano już w chyba dość sporo. Mnie przynajmniej co jakiś czas wyświetla się podobny akapit choćby w rozmaitych wpisach blogowych naszych kolegów z branży.
Nam sercem zdecydowanie najbliżej do opcji „Tu i teraz”. Krótka sesja w dzień ślubu to chyba jedna z bardziej wymagających i wyczerpujących czynności jakie znajdują się w naszym grafiku w dzień ślubu 🙂 I kiedy nigdy praktycznie problemem nie jest miejsce, bo te kilka fotografii można stworzyć praktycznie wszędzie, to od zawsze mentalnym obciążeniem jest dla nas presja czasu. Czasu którego nigdy nie ma dość ale którego brak, z drugiej strony, wyzwala jakieś niezwykłe moce. Minuty w trakcie takich sesji uciekają w trybie turbo a to tylko bardziej motywuje umysł do szybszych reakcji.
Szybkie akcje plenerowe to „one way ticket”. Tu nie ma czasu na poprawki. Nie ma rozgrzewki ani jakiegoś buforu zapoznania się z obiektywem. To musi się po prostu udać. Trzeba działać szybko, precyzyjnie i kreatywnie. Czasami w 10 – 15 min trzeba zrobić w przysłowiowej pigułce to na co w osobny dzień poświęcilibyśmy spokojnie 2h. Tu nie ma więc miękkiej gry i trzeba kombinować jak prezes w Spółce Skarbu Państwa 😉
Dość już gadania po próżnicy. Przed Wami standardowo sto klatek z okładem. Wesele w chochołowym Dworze. R&J, Szturmowcy i milion ton miłości! Zaprasza się serdecznie!
Wesele w chochołowym Dworze
Takie wesele w chochołowym Dworze to ja rozumiem, Mam nadzieję, że zwłaszcza w tych czasach, te kilkadziesiąt zdjęć pełnych radości i takiej normalności, wleje w Wasze serducha nadzieję, że jeszcze będzie pięknie. Bo będzie na pewno. Trzymajcie się ciepło! Love! Peace! Over and Out!
PS. Jak nie macie nas jeszcze dzisiaj dość to odsyłam do jednego z naszych najstarszych wpisów w historii tego bloga czyli nasi najukochańsi Basia i Marcin i ich wesele w stodole. Już wkrótce publikacja z wydarzenia na którym mieliśmy w końcu zatańczyć twista i napić się drinka na plaży ale jak zwykle los chciał inaczej. To jednak się odwlecze to wiadomo 😉 Muah :*
Jak zwykle gęsty i mięsisty reportaż. Ciekawe wizualne przerywniki. Szturmowcy z balonami – sama słodycz : )
Gęsty, świetny materiał!
Wspaniały reportaż , „sam sok” 🙂
Ahh to był świetny dzień. Pięknie Adaś to wyszło . Gratulacje jesteś mistrz!!!
Świetna rzecz :). Konie wymiatają :)))